czwartek, 21 maja 2015

Moje pierwsze mydło...

......właśnie odleżało obowiązkowe 4 tygodnie, ma odpowiednie ph i jest w fazie testowania.
Odkąd mam Thermomix, moje zainteresowanie zdrowym sposobem życia zamieniło się w pasję. 
Dzięki TM robię cukier waniliowy z laski wanilii i ksylitolu zamiast chemicznego cukru WANILINOWEGO (przez lata nie zwróciłam uwagi, że to wcale nie cukier waniliowy a jego chemiczna podróbka) , koncentraty bulionów bez wszechobecnego glutaminianu sodu, 
sorbet z owoców, pyszne soki, majonez a czasem nawet i masło. 
I kiedy tak już weszłam na  drogę do dobrego odżywiana to kolejnym etapem jest wyeliminowanie chemii z kosmetyków. Zatem kiedy moja córka oznajmiła mi, że chciałaby dostać dezodorant zmotywowała mnie do rozpoznania tematu kosmetyków naturalnych. Niestety zgłębiając te tematy skóra cierpnie. To co producenci oferują nam do pielęgnacji naszego ciała oraz naszego otoczenia pozostawia wiele do życzenia. To prawda, że czasem uda się znaleźć produkt, którego skład jest satysfakcjonujący ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. 
Dlatego dla Helenki wykonałam dezodorant, który sama stosuję z powodzeniem. Spełnia swoje zadanie doskonale pomimo, że jego skład jest tak prosty: olej kokosowy, soda oczyszczona, skrobia kukurydziana i olejek eteryczny z drzewa herbacianego! Gdzieś przeczytałam, że najlepsze są kosmetyki, których składniki moglibyśmy zjeść. Coś w tym jest ! Jednak olejku eterycznego nie będę próbowała :-)
Po dezodorancie przyszła kolej na mydło. Zrobienie go nie było zbyt trudne, choć opisy w internecie przerażają. Naturalnie trzeba zachować zasady bezpieczeństwa i wtedy wszystko jest o.k.
TADAM a oto moje mydło













Pieni się (choć nie zawiera detergentów) pięknie pachnie lawendą i pozostawia skórę nawilżoną i natłuszczoną. Zamówiłam już składniki i na Dzień Mamy wymieszam dla mojej Mamy super odżywczy balsam do ciała!!!